środa, 9 lipca 2008

Krostka to nie koniec świata


Chwila, gdy pierwszy raz rano przeglądamy się w lustrze, może być momentem grozy. Jeśli naszym oczom ukazuje się świeża, wyspana buzia - jest OK. Ale co, gdy na gładkim policzku widnieje zaczerwieniony punkt, napawający nas odrazą?

To dobry dzień na makijaż w stylu smoky eyes albo krwistoczerwoną pomadkę. Takie intensywne elementy odwrócą uwagę od wyprysku. Poza tym rozpuść włosy. Burza loków i lekki tapir przysłonią ten brzydki defekt. Drugi etap to zamaskowanie krostki korektorem. Zatuszuj swój problem delikatnie, ale nie przesadź z ilością tapety - zbyt duża góra korektora tylko uwypukli pryszcz.

Gdy wrócisz do domu, zmyj makijaż i nie rób świeżego. Pozwól skórze oddychać, a szybciej się zagoją wszelkie niedoskonałości. Możesz też wspomóc się żelem punktowym albo zwykłą maścią cynkową, jaką bez recepty kupisz w każdej aptece za około 2 złote.

Brak komentarzy: