wtorek, 8 lipca 2008

Spóżnianie jest też w modzie


Prawda jest taka, że spóźnianie się nie jest w dobrym tonie. Co innego kilkuminutowy poślizg (w końcu wszystko się może zdarzyć), a co innego godzinna zwłoka. Taka świadczy o braku szacunku dla oczekujących i złej organizacji własnego czasu. A przecież nie chcesz być postrzegana jako nieprofesjonalna, roztargniona kobieta.



Jednak czasem, mimo najlepszych chęci, po prostu nie dajesz rady zdążyć na czas. Wtedy uratują cię tylko styl i klasa oraz błyskotliwość. Oto, jak przeprosić za spóźnienie, w zależności od długości poślizgu czasowego:



Do 20 minut: Wszystko w porządku - takie opóźnienie jest dopuszczalne. Czasem jest nazywane „kwadransem akademickim”, my go wydłużyliśmy o dodatkowe 5 minut ;) Przyszłaś, więc o co chodzi?



Do 45 minut: Wszystko możesz zrzucić na korki :). A przy okazji, narzekając na ten paskudny ruch w zakorkowanym mieście, rzucaj na prawo i lewo komplementy w stylu: „Jak cudownie znów was widzieć!”.



Około godziny: Od razu okaż wszystkim, jak paskudny miałaś dzień. Wtedy nie będą chcieli dodatkowo cię przybijać swoimi pretensjami. Powiedz, że cieszysz się, że przynajmniej wieczór będziesz miała miły w towarzystwie fantastycznych ludzi :).



Ponad godzinne spóźnienie wymaga spektakularnego wejścia. Nie tłumacz się. Twoje zachowanie ma mówić: „Jestem wyjątkowa, nie wymagajcie ode mnie punktualności”. Obejrzyj "Pretty Woman" i zobacz, jak to robi Julia Roberts. A w razie kryzysu przypomnij sobie słowa pięknej Marilyn Monroe: „Często pojawiałam się na kalendarzach, ale nigdy nie pojawiałam się na czas”.

Brak komentarzy: